Przejdź do treści

Kapitalizm po amerykańsku na przykładzie systemu rejestracji uczestników

Rynek systemów online do organizowania wydarzeń w modelu “oprogramowanie jako usługa” (Saas, Software as a service) jest bardzo rozwinięty, przy czym większość graczy jest ulokowana w Stanach Zjednoczonych. Wiadomo, ze w internecie nie ma granic, jednak lokalizacja dostawcy oprogramowania przekłada się na funkcjonalność systemów i – co istotne – poziom cen. Najlepiej widać to na przykładzie największej pod względem przychodów firmy na świecie, oferującej usługi rejestracji uczestników i płatności – Eventbrite.

Jak to robią w Ameryce

Eventbrite jest ogromną firmą: zatrudnia ponad 500 pracowników, jak dotąd w kilku rundach inwestycyjnych pozyskał od inwestorów ponad 330 mln USD. To prawdziwy hegemon na rynku. Duży może więcej, więc wykorzystuje swoją dominującą pozycję, stosując różny poziom cen w zależności od rynku. Dla planu Professional, który w zasadzie jest absolutną podstawą dla organizatora wydarzeń, plany cenowe przedstawiają się następująco:

  • Stany Zjednoczone – 3.5% + $1.59 za sprzedany bilet
  • Niemcy/Francja/Włochy – 5,5 % + 0,99 € za sprzedany bilet
  • Wielka Brytania – 6.5% + 0.49 £ za sprzedany bilet
  • Hiszpania – 9,0% za sprzedany bilet

Jak widać są równi i równiejsi. Rozbieżność cenowa jest porażająca, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że firma nie stosuje progu maksymalnej kwoty prowizji. Za ten sam sprzedany bilet o nominale 100, zapłacisz w Stanach Zjednoczonych 5,09 $, w Niemczech 6,49 €, a w Hiszpanii 9,00 €! To jawna i bezdyskusyjna dyskryminacja cenowa.

W internecie nie ma granic, ale…

… nie ma też sentymentów. Pieniądze mają narodowość. Liczy się to, gdzie płacisz podatki. Dla gospodarki Stanów Zjednoczonych zdecydowanie lepszą sytuacją jest ta, w której Eventbrite sprzedaje swoje usługi zagranicą drożej niż w kraju. Chociażby w niewielkiej skali (w ujęciu całej gospodarki), ale zwiększa to jednak konkurencyjność amerykańskich przedsiębiorców korzystających z usług tej firmy wobec firm europejskich.

Podobnie jest z produktami firmy Apple – Europejczycy płacą za nie zdecydowanie drożej niż Amerykanie. Im więcej takich przykładów tym bardziej zadowoleni są obecni lokatorzy Białego Domu.

Zdaje się, że robi nam się znowu Dziki Zachód za oceanem.

Co można zrobić w takich sytuacjach? Należy uważnie porównywać ceny i dokonywać racjonalnych wyborów. Jeżeli cena jest porównywalna, warto decydować się na europejskie produkty i usługi.